środa, 30 lipca 2014

Rozdział 8

Mam pełno paczek i toreb z ubraniami. Zakupy są udane. I drogie. Jednak się cieszę bo powiększyłam moją zawartość szafy. Kupiłam nową parę Converse, bo mi się na pewno przydadzą. Teraz fryzjer i chyba tyle. 
- Uwierz mi, Lena naprawdę ładnie układa włosy i farbuję! - Laura jest podekscytowana tym, że zobaczy jak będę mieć rozjaśniane końcówki. Sama nie wiem co jest w tym interesującego ale skoro tak...
- Wierzę - uśmiecham się serdecznie. 
Wchodzimy do salonu fryzjerskiego a Laura kiwa jakiejś blondynce o chabrowych końcówkach. Z daleka widać jej szare oczy. Ma jasną cerę i pełne usta, kryła je jednak czerwona pomadka.
- Dzień dobry - witam się.
- Cześć, jestem Lena - podchodzi do mnie i podaje mi rękę. - Laura mówiła, że chcesz poprawić Ómbre. 
- Tak - zgadzam się i wracam wzrokiem na Laurę. Kiedy widzę, że siedzi na czerwonym skórzanym fotelu, cicho się śmieję. Ogląda gazetę z propozycjami fryzur i cicho mruczy, kiedy widzi szalone fryzury typu irokez.
- Siadaj, zaraz się tobą zajmę, okej? - pyta. Kiwam głową i siadam na czerwonym, również skórzanym krześle. Przede mną jest wielkie lustro a na szafce są przedmioty typu: szczotki różnych wielkości, jakieś lakiery do włosów. W każdym bądź razie jest tego pełno, a ja czuję się jak w raju.
Lena do mnie podchodzi i zaczyna oglądać moje włosy. Oczekuję słów, jak to ja mam brzydkie włosów, jednak słyszę tylko, że mam bardzo ładne. Już wierzę.

***

Efekt mnie zadowala i mam ochotę piszczeć z radości. Mam wyprostowane włosy i nowe, i piękne Ómbre. Naprawdę się cieszę, że zdecydowałam się iść na te zakupy z Laurą. Na dodatek, Emma, czerwonowłosa piękność, zrobiła mi śliczny makijaż.
- Ślicznie wyglądasz - Laura mnie komplementuje, a ja chichoczę. Założę się, że nawet mnie nie widziała, bo jej wzrok wciąż tkwił w gazecie.
- Dziękuje - dziękuje jej, pomimo faktu który zauważyłam.
Laura w końcu, jednak z ociąganiem odkłada gazetę.
- Wiesz jaka ciekawa! - mruczy a ja wywracam oczami.
- No to weź ją sobie, na zapleczu mamy jeszcze kilka takich - Lena się uśmiecha a Laura biegnie by ją uściskać.
- Dziękuje! - łapie gazetę. Naprawdę zachowuje się jak jakiś typowy nastolatek. W sumie, jest to fajne, ale też irytujące.
Wychodzimy ze salonu fryzjerskiego z lekkim ociąganiem, gdyż Laura w ogóle nie odciąga wzroku od czasopisma. Naprawdę nie rozumiem dlaczego Laura się tak przyczepiła do tej gazetki.
- Laura, wszystko okej? Dlaczego tak przeglądasz tą gazetę? - pytam.
- Chcę znaleźć jakąś ładną fryzurę na nasz ślub - mówi mi. Podnoszę do góry brwi ze zdziwieniem.
- Nie braliście jeszcze ślubu? - jestem bardzo zdziwiona.
- Tylko cywilny, ale chcemy kościelny.
- Oh - odwracam wzrok. - Ale jak to? Przecież moja mama i Dylan brali ślub kościelny.
- Dylan mówił, że tylko cywilny - ale jak to? Mama opowiadała mi, że mieli huczne wesele. Okłamała mnie? Sama nie mogę zabrać głosu bo nie było mnie na świecie...
- Mam nadzieje, że nie jesteś zła - kładzie dłoń na moim ramieniu. - Uwierz mi, Dylan mówił, że brał z twoją mamą tylko ślub cywilny.
- Nie, nie, jest okej. Zasługujesz na szczęście - mówię do niej i próbuję się uśmiechać. - A tak w ogóle, ile masz lat?
- Em, trzydzieści cztery - odpowiada.
- A Dylan?
- Czterdzieści dwa - odpowiada na drugie pytanie. Kiwam głową. Moja mama była naprawdę młoda gdy mnie urodziła i brała ślub. Ślub cywilny. Dlaczego Dylan nie chciał kościelnego? Może tak naprawdę nie kochał mojej mamy? - Może już wracajmy?
Kiwam głową, ale nie odpowiadam. Mam w głowie mętlik, chociaż wydaje się to prosta i wyjaśniona sprawa - nie wzięli ślubu kościelnego i tyle, ale jest inaczej. To jest po prostu chore.

***

W moich słuchawkach rozbrzmiewa A Sky Full Of Stars Coldplay'a. Patrzę się tępo przed siebie i siedzę na trawniku przed domem.
Po raz kolejny słyszę te same nuty, gdyż mam włączone, że ta piosenka ciągle i ciągle się odtwarza.
'Cause you're a sky
'Cause you're a sky full of stars
I'm gonna give you my heart
'Cause you're a sky
'Cause you're a sky full of stars
'Cause you light up the path
Wzdycham i słucham dalej.
I don't care
Go on and tear me apart
I don't care if you do
'Cause in a sky
'Cause in a sky full of stars
I think I saw you
Szepczę słowa piosenki i zamykam oczy by się lepiej wczuć.
'Cause you're a sky
'Cause you're a sky full of stars
I wanna die in your arms
'Cause you get lighter
the more it gets dark
I'm gonna give you my heart
I don't care
Go on and tear me apart
I don't care if you do
'Cause in a sky
'Cause in a sky full of stars
I think I see you
I think I see you
So you're a sky
You're a sky full of stars
Such a heavenly view
You're such a heavenly view...
- Czego słuchasz? - na mojej twarzy pada cień a ja się prawie podskakuję. Widzę tego samego blondyna co mieszka naprzeciwko. Siada koło mnie i bez pytania wyciąga słuchawkę z mojego ucha i sobie ją wkłada. Niech sobie włoży tam coś innego.
Co?
- Wiedziałem - mówi mi tak, jakby był jasnowidzem, albo przynajmniej jak jakiś facet z horoskopami co występuje w telewizji.
Wyciąga z MOJEJ kieszeni MÓJ telefon i zaczyna przeglądać Playlistę. Mam ochotę walnąć go w tą blond czuprynę, ale pamiętaj Grey, jesteś dumna.
Włącza Sail Awolnation i odkłada telefon na mój brzuch a ja przewracam oczami.
- Powinieneś iść.
- Czemu? - mam ochotę odpowiedzieć Bo nie ma dżemu, ale przypomina mi się, że mam być poważna.
- Laura cię nie lubi - mówię mu a on się bezczelnie śmieje. - Co w tym śmiesznego? - pytam i przełączam na Never Say Never The Fray.
- Też jej nie lubię - mówi. Kiedy słyszy piosenkę którą włączyłam przewraca oczami. - Naprawdę?
Wytykam mu język i zabieram słuchawkę.
- Jak ci się nie podoba to nie słuchaj - przewraca oczami i z powrotem zabiera słuchawkę i słucha razem ze mną piosenkę.
Po kilku minutach wyskakuje mi komunikat, że bateria się zaraz rozładuje a ja jęczę.
- Nie dziwię jak miałaś 25% - dokucza mi a ja wywracam oczami. - Mniejsza. Co robisz dzisiaj wieczorem?
- Ja?
- Nie, ta stara sąsiadka co mieszka obok nas - zaczynam się śmiać.
- Nic. Raczej nic.
- Ma być impreza na plaży - informuje mnie, a ja kiwam głową. - Moi kumple będą, jak chcesz to przyjdź.
- Ale z tego co mi wiadomo, najbliższa plaża jest jakieś kilka kilometrów, o ile nie kilkadziesiąt - odgarniam włosy i wkładam słuchawki do kieszeni.
- Mogę cię zabrać a później ze mną wrócisz - proponuje. Zgodzić się? Jeden głos w głowie mi piszczy aż, że mam się zgodzić, ale inteligencja podpowiada, że to zły pomysł. Jednak to piszczenie mnie denerwuje.
- Okej - zgadzam się, a on zaczyna się cwaniacko uśmiechać.
- To do wieczora, będę o 19 - mówi mi i idzie do swojego domu. Robię to samo i zamykam drzwi z hukiem.
Pierwsza impreza w Londynie.
OMG.

przeczytałeś/aś? = dodaj komentarz

Od autorki: więc nareszcie napisałam ten rozdział! Wiem, że wiele osób czekało więc proszę bardzo. A teraz pytanie. Czy chcecie bym dawała link do ubrania Grey, czyli jak się ubierze np. na imprezę? Bo nie wiem czy chcecie. No i dziękuje za tyle komentarzy dzióbki moje kochane! Mam nadzieję, że ten rozdział wam przypadnie do gustu. Rozdział wyszedł dłuższy ale to za to, że tak długo go nie było!
Xx

2 komentarze:

  1. Świetny! /Mii

    OdpowiedzUsuń
  2. mogłabyś dodawać w co się ubiera Grey, byłoby świetnie :) mogłabyś dodawać też jak wygląda Niall lub w co jest ubrany :P rozdział świetny, tylko smuci mnie, że rozdziały są krótkie :( ale i tak bardzo lubię tego bloga :P pisz dalej, bo nie mogę się doczekać kolejnego :) pozdrawiam :D ~ M <3

    OdpowiedzUsuń

LAYOUT BY OKEYLA