środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 9


Stoję przed moją szafą i nie mam zielonego pojęcia w co się ubrać na tą imprezę. Nie wiem dlaczego się zgodziłam, ale to może a jednak dobrze, że próbuje a nie siedzę i nie czekam na trzęsienie ziemi jak rozwydrzone dziecko, które nie wie czego chcę. A poza tym, uważam, że Niall zachował się naprawdę fajnie, zapraszając mnie na tą imprezę. Chociaż nie... on po prostu mi powiedział, że jest impreza i tyle.
Wzdycham i ukradkiem zerkam na zegarek na moim biurku. 17: 12. Świetnie, o 19 ma być Niall a ja nawet nie wiem co ubrać i jak się ubrać by nie wyjść na kretynkę przed całą grupą. Przynajmniej tyle dobrego, że już wzięłam kąpiel i umyłam włosy i je wysuszyłam. Zyskuję na czasie.
W końcu wyciągam ubrania a z szafy biorę moją czarną skórzaną torbę z napisem Trouble Maker & Heart Breaker, z małej szafki na buty białe Converse. Wyciągam moją walizkę i szukam w niej stroje kąpielowe. Znajduje jakieś pięć par i wybieram strój w paski, który kupiłam przed samym wyjazdem. Podchodzę do toaletki, wyciągam czarny lakier i czerwoną pomadkę. Nie chcę nakładać za dużo makijażu, bo zamierzam się kąpać, a to nie będzie dobry efekt.
Zupełnie zapominając, że jestem w samej czarnej bieliźnie którą ubrałam po kąpieli, chodzę po całym pokoju i próbuję się jakoś ogarnąć. Nagle przerywa mi wibrowanie telefonu a ja wzdycham i podchodzę do łóżka gdzie leży telefon po czym odblokowuje go.
"Nie zapominaj o zasłonach, kochanie xx" Nieznany numer.
Podskakuję ze zdenerwowania gdy czytam wiadomość. Na moich polikach pojawiają się rumieńce, a ja szybko zakładam zielony szlafrok który leżał niedaleko mojego łóżka. Nie jestem porządnicka.
Podchodzę do okna a mój wzrok trafia na okno na przeciwko. Widzę blondyna z cwaniackim uśmiechem, na co szybko zasłaniam rolety i zasłony po czym zaczynam piszczeć jak dziewczynka. Moje wypieki na polikach mnie aż pieką więc siadam na łóżku i biorę mój telefon. Znowu wibruje. Nie.
"Do twarzy ci w zielonym. To mój ulubiony kolor xo" Nieznany numer.
Zapisuję sobie szybko numer Nialla i przygryzam dolną wargę za żenowania. Jak mogłam być taka głupia i biegać prawie nago po tym pokoju?
"Skąd masz mój numer?" 
Wystukałam, po kilku sekundach dostałam odpowiedź.
"Kiedy słuchałaś muzyki, znalazłem go." Niall.
"Ale jak?" 
"Mnie nie zrozumiesz..."
Może jak miałam zamknięte oczy albo jak przeglądał moją Playlistę? Jestem taka głupia, kretynka, głupia kretynka.
Podbiegam do ubrań i stroju kąpielowego po czym szybko zabieram je do łazienki gdzie zakładam strój kąpielowy zamiast bielizny a na to ubrania.Włosy zostawiam rozpuszczone i idę do mojego pokoju. Podchodzę do okna i odsuwam zasłony, oraz rolety. Na szczęście nie ma chłopaka, na co się ogromnie cieszę.
Siadam przy toaletce i maluję paznokcie czarnym lakierem z Inglot. Dmucham w nie, by szybciej wyschły po czym wyjmuje moją czerwoną pomadkę i maluję sobie nią usta. Spoglądam przy okazji na zegarek który wskazywał już 18:17. Jak to możliwe? Wiem, że się strasznie ociągam, ale chcę wyglądać dobrze, bardzo dobrze.
Pakuję do mojej torby wszystkie potrzebne przedmioty, co robię bardzo szybko, przez co mój telefon upada a ja zaczynam piszczeć gdy czuję ból w stopie.
- Ał! - krzyczę, a po chwili zaczynam się śmiać. Podnoszę telefon i wywracam oczami.
Kiedy jestem już  gotowa, zegarek wskazuję 18:57, dlatego schodzę na dół. Napotykam Laurę a kiedy mnie widzi, jest naprawdę zdziwiona.
- Gdzie idziesz? - pyta niepewnie, ze względu na to, że mogę odpyskować, ale tego nie robię. Nie mam zamiaru i nie mam potrzeby wyżywania się na kimś.
- Na plażę z... - usta mam otwarte i chwilę się zastanawiam, co mam powiedzieć - Em, poznałam taką jedną dziewczynę i idę z nią na plażę, na imprezę.
- Świetnie! - klaszczę, a po chwili wchodzi z powrotem do salonu, gdzie siedzi Dylan i wtula się w niego. Mam ochotę wywrócić oczami, ale tego nie zrobię, nie ma mowy.
Wychodzę z domu i nagle podjeżdża znajome czarne bwm. Niall. Jednak nie jest sam a z samochodu słychać piski dziewczyn i chłopaków. Podchodzę niepewnie a drzwi się otwierają, wychodzi z nich blond chłopak, jednak to nie Niall a w jego wardze znajduje się kolczyk, przygryza usta.
- Nie ma już wolnych miejsc, ale możesz usiąść u mnie na kolanach - mówi, a ja kiwam głową. Że co?! Dopiero do kilku sekundach dochodzi do mnie, co on powiedział. Nie zgadzałam się na taką umowę, a na pewno nie będę siedzieć u niego na kolanach. Gapię się w niego tępo a on się śmieje. - To jak?
Wzdycham i podchodzę do niego a on wsiada do samochodu, robię to samo, a po chwili siedzę u niego na kolanach. Za kierownicą jest Niall, i OCZYWIŚCIE cwaniacko się uśmiecha.
- Cześć, jestem Lily! - słyszę łagodny głos, a gdy się odwracam widzę uśmiechniętą blondynkę. - Siedzisz na moim bracie i on ma na imię...
- Luke - odpowiada za nią, a ona wywraca oczami. - I jestem starszy.
- Tylko o rok! - skarży się a on przygryza wargę i kładzie podbródek na moim ramieniu.
- Ale jestem starszy - wzrusza ramionami a jestem zszokowana i ledwo co, do mnie wszystko dochodzi. Po pierwsze, siedzę u Luke'a na kolanach, po drugie on ma podbródek na moim ramieniu, po trzecie, przestań się tak uśmiechać Niall bo ci naprawdę zarąbię z mojego buta.
- A ty jak masz na imię? - pyta Lily, a ja kiwam głową. Chichoczę z mojej głupoty, a ja się rumienię.
- Gr...
- Grey - tym razem do Niall za mnie odpowiada. Teraz Horan masz przesrane. Gdyby nie to, że siedzę u Luke'a na kolanach, już byś leżał, a my byśmy zginęli bo prowadzisz.
- Umiem mówić - odgryzam się, a on przewraca oczami.
- Jakoś nie słychać - odpowiada.
- A to jest Red i Dick - brunet obok Lily kiwa mi i się serdecznie uśmiecha.
Imię Red do niej pasuje, ponieważ ma czerwone włosy i bardzo jasną cerę. A Dick? Wygląda jak mój daleki kuzyn, ale mój kuzyn nie ma na imię...
Nagle czuję ścisk w żołądku, a to przez to, że Luke przyciąga mnie jeszcze bardziej do siebie, i dokładnie czuję jego oddech na szyi. Mam ochotę się wyrwać, ale nie mam ochoty wyjść na pośmiewisko dlatego nic nie robię. Tymczasem Niall spogląda na mnie i Luke'a kątem oka, a po chwili zwraca się do Red.
- Co będziesz robić, jutro wieczorem? - pyta, a ona wzrusza ramionami. Jednak po chwili jak po oblaniu wiadrem zimnej wody, wzdryga się i mówi jak najbardziej... głupio. Jak to tak odnoszę.
- A nic Niall - tani podryw. Tandeta.
- Przyjadę o 21 - informuję ją, a już chyba wiem o co chodzi. Pamiętaj by o tej godzinie zasunąć rolety, zasłony, no i jeszcze przyczepić deski do okna.
- Skąd jesteś? - nagle słyszę męski głos, a gdy się odwracam Dick patrzy na mnie oczekująco.
- Oh, Los Angeles - odpowiadam, kiwa głową.
- Wow, zawsze chciałem mieszkać w Los Angeles - mówi. - L.A jest ekstra.
- Weź się tak nie entuzjazmuj bo popuścisz - Niall mówi do niego a on wywraca oczami.
- Wal się - odgryza się a Niall chcę coś powiedzieć, jednak gryzie się w język.
- Słyszałem, że w L.A są seksowne kobiety - mówi Luke a wszyscy jęczą.
- A czego ty nie słyszałeś? - wszyscy pytają... oprócz Nialla.
Luke nie odpowiada, a ja modlę się, by ta jazda się już skończyła.
- Niall opowiadał, że przyjechałaś do ojca - mówi Lily, a ja podnoszę brwi do góry.
Że co? Niall coś o mnie opowiadał, co jest grane?
- Zamknij się Lil - Niall wysyczał przez zęby, a blondynka wywróciła wymownie oczami. - Ty nigdy nie przestaniesz gadać?
- Po to mam język by go używać, Panie Szybko się denerwujący - wszyscy się śmieją, oprócz mnie i Nialla. Mi nie jest do śmiechu. Wcale.
Kiedy widzę, że Niall zaczyna parkować, w duchu się cieszę, tańczę, podskakuję i krzyczę. Przeciwieństwo tego co naprawdę robię. Czyli siedzenie na kolanach Luke'a i czekanie aż wszyscy wyjdą ze samochodu.
Kiedy wychodzę napotykam pusty wzrok Nialla. O co chodzi? Zrobiłam coś? Nie wiem i nie chce wiedzieć, ponieważ nie chcę się tym przejmować.
Od razu podbiega do mnie Lily i łapie mnie za rękę by później poprowadzić aż na samą plażę, gdzie widać już setki tańczących osób i ponad tysiące osób w wodzie. A może trochę przesadzam? W takim razie tysiąc pięćset osób.
- Nie mogę się doczekać, aż się będziemy kąpać! Impreza się kończy o 24, więc my zostaniemy dłużej i będziemy sami - mówi mi, a ja kiwam głową. Aż tak długo?
Pochodzimy razem do naszej grupki. Niall idzie z tacą na której znajdują się szklanki z piwem, a ja zaczynam go wyobrażać jako kelner.
O CZYM JA WŁAŚNIE MYŚLAŁAM? 
Blondyn wszystkim podaje po szklance, a ja grzecznie odmawiam. Wszyscy podnoszą brwi we zdziwieniu, a ja wzdycham i z niechęcią biorę szklankę. Siadam przy stoliku niechętnie.
Niall siada naprzeciwko mnie, dzięki czemu mogę widzieć jego całą twarz. Bierze łyk a ja spoglądam na moją szklankę. Wszyscy mają prawie puste a ja nie wzięłam żadnego łyku. O Boże.
Biorę mały łyczek, a moją twarz wykrzywia grymas. Jakie to jest świństwo.
Niall chichocze i przygryza dolną wargę.
- Co tam, kochanie? - nagle koło mnie siada Luke, a gdy patrzy na moją pełną szklankę pyta - Będziesz to piła, bo chyba tak nie wygląda.
- Nie - kręcę głowa na nie a on bierze moją szklankę i wypija ciecz jednym łykiem. Jak on to zrobił?
Luke obejmuje mnie ramieniem a ja mam ochotę się wyswobodzić z jego uścisku, jednak tego nie robię, a kiedy spoglądam na Nialla, jego tęczówki są ciemniejsze.
- Idziesz się kąpać? - szepcze do mnie Luke, a ja ostrożnie kiwam głową.

***

Jestem w samym stroju kąpielowym i czuję się niezbyt dobrze. Naprawdę się wstydzę nagości, jednak robię to, by nie wyjść na pokrakę. Luke jest już w wodzie i na mnie czeka, przy okazji nie powstrzymując się od lustrowania mojego ciała wzrokiem. Czuję jeszcze kogoś innego wzrok na sobie jednak wiem, że tu jest dużo ludzi i każda osoba może się na mnie patrzyć.
Wchodzę do wody a na moim ciele pojawia się gęsia skórka, bo woda jest naprawdę zimna, chociaż się nie dziwię bo na pewno jest już po 20. Podchodzę jednak do Luke'a a on przygryza dolną wargę.
- Wyglądasz tak... - mówi. - wow. 
Cieszę się, że nie powiedział tego słowa o którym myślałam, że powie bo czułabym się naprawdę nieswojo.
Tak naprawdę ta impreza nie przypomina imprezy... ale może to lepiej?
Po kilku minutach siedzenia w tej lodowatej wodzie, decyduję, że wychodzę i nie zmienię zdania. Luke też wychodzi po czym idzie do Red. Kiedy jednak widzę Nialla, siedzącego samemu przy wodzie, marszczę czoło i powoli do niego podchodzę  i siadam obok niego.
- Czemu siedzisz tutaj sam? - pytam a on prycha.
- Bo tak lubię.
- To nie przeszkadzam - wstaję, trochę zawiedziona, jednak czego mogłam się po nim spodziewać?
- Poczekaj - słyszę jego głos, a po moim ciele przechodzą dreszcze. To na pewno od zimna. - Może chciałabyś... em... no ten, zatańczyć?
Jestem zdziwiona jednak kiwam głową, a już po chwili jego ręce są na moich biodrach a moje oplatają jego szyję.  

środa, 30 lipca 2014

Rozdział 8

Mam pełno paczek i toreb z ubraniami. Zakupy są udane. I drogie. Jednak się cieszę bo powiększyłam moją zawartość szafy. Kupiłam nową parę Converse, bo mi się na pewno przydadzą. Teraz fryzjer i chyba tyle. 
- Uwierz mi, Lena naprawdę ładnie układa włosy i farbuję! - Laura jest podekscytowana tym, że zobaczy jak będę mieć rozjaśniane końcówki. Sama nie wiem co jest w tym interesującego ale skoro tak...
- Wierzę - uśmiecham się serdecznie. 
Wchodzimy do salonu fryzjerskiego a Laura kiwa jakiejś blondynce o chabrowych końcówkach. Z daleka widać jej szare oczy. Ma jasną cerę i pełne usta, kryła je jednak czerwona pomadka.
- Dzień dobry - witam się.
- Cześć, jestem Lena - podchodzi do mnie i podaje mi rękę. - Laura mówiła, że chcesz poprawić Ómbre. 
- Tak - zgadzam się i wracam wzrokiem na Laurę. Kiedy widzę, że siedzi na czerwonym skórzanym fotelu, cicho się śmieję. Ogląda gazetę z propozycjami fryzur i cicho mruczy, kiedy widzi szalone fryzury typu irokez.
- Siadaj, zaraz się tobą zajmę, okej? - pyta. Kiwam głową i siadam na czerwonym, również skórzanym krześle. Przede mną jest wielkie lustro a na szafce są przedmioty typu: szczotki różnych wielkości, jakieś lakiery do włosów. W każdym bądź razie jest tego pełno, a ja czuję się jak w raju.
Lena do mnie podchodzi i zaczyna oglądać moje włosy. Oczekuję słów, jak to ja mam brzydkie włosów, jednak słyszę tylko, że mam bardzo ładne. Już wierzę.

***

Efekt mnie zadowala i mam ochotę piszczeć z radości. Mam wyprostowane włosy i nowe, i piękne Ómbre. Naprawdę się cieszę, że zdecydowałam się iść na te zakupy z Laurą. Na dodatek, Emma, czerwonowłosa piękność, zrobiła mi śliczny makijaż.
- Ślicznie wyglądasz - Laura mnie komplementuje, a ja chichoczę. Założę się, że nawet mnie nie widziała, bo jej wzrok wciąż tkwił w gazecie.
- Dziękuje - dziękuje jej, pomimo faktu który zauważyłam.
Laura w końcu, jednak z ociąganiem odkłada gazetę.
- Wiesz jaka ciekawa! - mruczy a ja wywracam oczami.
- No to weź ją sobie, na zapleczu mamy jeszcze kilka takich - Lena się uśmiecha a Laura biegnie by ją uściskać.
- Dziękuje! - łapie gazetę. Naprawdę zachowuje się jak jakiś typowy nastolatek. W sumie, jest to fajne, ale też irytujące.
Wychodzimy ze salonu fryzjerskiego z lekkim ociąganiem, gdyż Laura w ogóle nie odciąga wzroku od czasopisma. Naprawdę nie rozumiem dlaczego Laura się tak przyczepiła do tej gazetki.
- Laura, wszystko okej? Dlaczego tak przeglądasz tą gazetę? - pytam.
- Chcę znaleźć jakąś ładną fryzurę na nasz ślub - mówi mi. Podnoszę do góry brwi ze zdziwieniem.
- Nie braliście jeszcze ślubu? - jestem bardzo zdziwiona.
- Tylko cywilny, ale chcemy kościelny.
- Oh - odwracam wzrok. - Ale jak to? Przecież moja mama i Dylan brali ślub kościelny.
- Dylan mówił, że tylko cywilny - ale jak to? Mama opowiadała mi, że mieli huczne wesele. Okłamała mnie? Sama nie mogę zabrać głosu bo nie było mnie na świecie...
- Mam nadzieje, że nie jesteś zła - kładzie dłoń na moim ramieniu. - Uwierz mi, Dylan mówił, że brał z twoją mamą tylko ślub cywilny.
- Nie, nie, jest okej. Zasługujesz na szczęście - mówię do niej i próbuję się uśmiechać. - A tak w ogóle, ile masz lat?
- Em, trzydzieści cztery - odpowiada.
- A Dylan?
- Czterdzieści dwa - odpowiada na drugie pytanie. Kiwam głową. Moja mama była naprawdę młoda gdy mnie urodziła i brała ślub. Ślub cywilny. Dlaczego Dylan nie chciał kościelnego? Może tak naprawdę nie kochał mojej mamy? - Może już wracajmy?
Kiwam głową, ale nie odpowiadam. Mam w głowie mętlik, chociaż wydaje się to prosta i wyjaśniona sprawa - nie wzięli ślubu kościelnego i tyle, ale jest inaczej. To jest po prostu chore.

***

W moich słuchawkach rozbrzmiewa A Sky Full Of Stars Coldplay'a. Patrzę się tępo przed siebie i siedzę na trawniku przed domem.
Po raz kolejny słyszę te same nuty, gdyż mam włączone, że ta piosenka ciągle i ciągle się odtwarza.
'Cause you're a sky
'Cause you're a sky full of stars
I'm gonna give you my heart
'Cause you're a sky
'Cause you're a sky full of stars
'Cause you light up the path
Wzdycham i słucham dalej.
I don't care
Go on and tear me apart
I don't care if you do
'Cause in a sky
'Cause in a sky full of stars
I think I saw you
Szepczę słowa piosenki i zamykam oczy by się lepiej wczuć.
'Cause you're a sky
'Cause you're a sky full of stars
I wanna die in your arms
'Cause you get lighter
the more it gets dark
I'm gonna give you my heart
I don't care
Go on and tear me apart
I don't care if you do
'Cause in a sky
'Cause in a sky full of stars
I think I see you
I think I see you
So you're a sky
You're a sky full of stars
Such a heavenly view
You're such a heavenly view...
- Czego słuchasz? - na mojej twarzy pada cień a ja się prawie podskakuję. Widzę tego samego blondyna co mieszka naprzeciwko. Siada koło mnie i bez pytania wyciąga słuchawkę z mojego ucha i sobie ją wkłada. Niech sobie włoży tam coś innego.
Co?
- Wiedziałem - mówi mi tak, jakby był jasnowidzem, albo przynajmniej jak jakiś facet z horoskopami co występuje w telewizji.
Wyciąga z MOJEJ kieszeni MÓJ telefon i zaczyna przeglądać Playlistę. Mam ochotę walnąć go w tą blond czuprynę, ale pamiętaj Grey, jesteś dumna.
Włącza Sail Awolnation i odkłada telefon na mój brzuch a ja przewracam oczami.
- Powinieneś iść.
- Czemu? - mam ochotę odpowiedzieć Bo nie ma dżemu, ale przypomina mi się, że mam być poważna.
- Laura cię nie lubi - mówię mu a on się bezczelnie śmieje. - Co w tym śmiesznego? - pytam i przełączam na Never Say Never The Fray.
- Też jej nie lubię - mówi. Kiedy słyszy piosenkę którą włączyłam przewraca oczami. - Naprawdę?
Wytykam mu język i zabieram słuchawkę.
- Jak ci się nie podoba to nie słuchaj - przewraca oczami i z powrotem zabiera słuchawkę i słucha razem ze mną piosenkę.
Po kilku minutach wyskakuje mi komunikat, że bateria się zaraz rozładuje a ja jęczę.
- Nie dziwię jak miałaś 25% - dokucza mi a ja wywracam oczami. - Mniejsza. Co robisz dzisiaj wieczorem?
- Ja?
- Nie, ta stara sąsiadka co mieszka obok nas - zaczynam się śmiać.
- Nic. Raczej nic.
- Ma być impreza na plaży - informuje mnie, a ja kiwam głową. - Moi kumple będą, jak chcesz to przyjdź.
- Ale z tego co mi wiadomo, najbliższa plaża jest jakieś kilka kilometrów, o ile nie kilkadziesiąt - odgarniam włosy i wkładam słuchawki do kieszeni.
- Mogę cię zabrać a później ze mną wrócisz - proponuje. Zgodzić się? Jeden głos w głowie mi piszczy aż, że mam się zgodzić, ale inteligencja podpowiada, że to zły pomysł. Jednak to piszczenie mnie denerwuje.
- Okej - zgadzam się, a on zaczyna się cwaniacko uśmiechać.
- To do wieczora, będę o 19 - mówi mi i idzie do swojego domu. Robię to samo i zamykam drzwi z hukiem.
Pierwsza impreza w Londynie.
OMG.

przeczytałeś/aś? = dodaj komentarz

Od autorki: więc nareszcie napisałam ten rozdział! Wiem, że wiele osób czekało więc proszę bardzo. A teraz pytanie. Czy chcecie bym dawała link do ubrania Grey, czyli jak się ubierze np. na imprezę? Bo nie wiem czy chcecie. No i dziękuje za tyle komentarzy dzióbki moje kochane! Mam nadzieję, że ten rozdział wam przypadnie do gustu. Rozdział wyszedł dłuższy ale to za to, że tak długo go nie było!
Xx
LAYOUT BY OKEYLA