Po raz kolejny śmieję się z żartu Laury. Mam teraz więcej powodów by lubić Laurę. Jest naprawdę sympatyczna i nie dziwię się, dlaczego Dylan wziął z nią ślub.
- Dziewczynka czy chłopiec? - pytam. Pomimo tego, że to będzie dziecko Dylana, nie chcę, by miało złe kontakty z przyrodnią siostrą. Przecież, co za to może taka mała istota? To nie jej wina.
- Co? - najwyraźniej Laura, nie wie o co mi chodzi.
- No dziecko - mówię. Laura zaczyna się śmiać.
- Chłopiec - informuje mnie. Naprawdę się cieszę, że będę mieć małego braciszka. No i cieszę się, bo nie będzie mieć takiego zmarnowanego dzieciństwa jak ja. Chcę by miało jak najlepiej.
Może na początku byłam niezbyt zadowolona i uważałam Laurę za nie wiadomo kogo, a dziecko w jej brzuchu za bachora, jednak przemyślałam to wszystko i mogę winić tylko i wyłącznie Dylana za to wszystko.
- Jak będzie mieć na imię? - pytam, podczas podlewania kwiatów. Nie wiem jaki to rodzaj, ponieważ Laura mówiła, że przywiozła go z Korei.
- Tak naprawdę, to jeszcze nie wiadomo - przekłada kwiaty z doniczek.
- To lepiej już wymyślić - uśmiecham się. - Zawsze chciałam by mój brat miał na imię Brian.
- Ładne, a Josh? - proponuje.
- Też. To może Zack? - również proponuję.
- Ślicznie, no to może Brian? - zgadza się na moje wymarzone imię, przez co piszczę.
- Brian! - cieszę się.
- Wiesz co, bardzo dużo mi pomogłaś, to może trochę odpoczniesz? - pyta mnie, a ja kręcę głową.
- I mam cię zostawić samą? Nie ma mowy, jesteś w ciąży i nie możesz się męczyć a i tak już to właściwie robisz, ty sobie odpocznij a ja dokończę - wzdycha, a ja się uśmiecham. - Obejrzyj sobie telewizje czy coś, a ja za zapłatę rozejrzę się po Londynie.
- Ale sama? - dziwi się. - Grey, Londyn jest duży i łatwo się zgubisz - tak jak wczoraj? Podpowiada mi głos w głowie. - Możemy iść na jakieś zakupy, a później dokończymy.
- Przepraszam, jednak nie mam ochoty na zakupy i chodzenie po sklepach - zaczynam skubać skórkę od paznokci.
- Nic się nie stało - mówi mi. Ja jednak wiem, że zrobiło jej się przykro. - To chyba tyle na dzisiaj. Możesz już iść.
Kiwam głową i zdejmuję rękawiczki w rąk.
- Ale jutro będę mieć ochotę na zakupy - uśmiecham się. Laura piszczy, w czym przypomina mi moją mamę. Wyglądem też są prawie takie same.
- Super! - również zdejmuje rękawiczki i idzie do kuchni. Tymczasem ja, biegnę jak szalona do mojego pokoju. Moim celem było okno.
- Przepraszam, jednak nie mam ochoty na zakupy i chodzenie po sklepach - zaczynam skubać skórkę od paznokci.
- Nic się nie stało - mówi mi. Ja jednak wiem, że zrobiło jej się przykro. - To chyba tyle na dzisiaj. Możesz już iść.
Kiwam głową i zdejmuję rękawiczki w rąk.
- Ale jutro będę mieć ochotę na zakupy - uśmiecham się. Laura piszczy, w czym przypomina mi moją mamę. Wyglądem też są prawie takie same.
- Super! - również zdejmuje rękawiczki i idzie do kuchni. Tymczasem ja, biegnę jak szalona do mojego pokoju. Moim celem było okno.
***
Siadam na parapecie i zaczynam obserwować okno naprzeciwko mojego okna. Wydaje się to być dziwne, jednak Niall naprawdę mnie zaintrygował, a to co Laura mi opowiadała, wzbudziło we mnie jeszcze większą ciekawość. Jednak wpatrywanie się w to okno, z każdą minutą jest co raz dla mnie dziwniejsze, a ja mam ochotę zająć się czymś innym. Nagle zauważam Nialla i jakąś blondynkę. Całują się i...
Spadam jak głupia z parapetu. Rumienię się. No i mam dziwne wrażenie iż blondyn to widział, że, no. Że to widziałam. Masuję się po plecach, na które spadłam. Niewyjaśnione prądy po nich przechodzą a ja jęczę z bólu. Idę na czworaka do łóżka i powoli wstaję, nie zauważając jednak ścianki i uderzam się o rękę przez co kwiczę. Śmieję się i kwiczę, a takie same prądy jak na plecach przechodzą po mojej obolałej ręce. Widocznie widok Nialla prawie nagiego, właściwie nagiego i blondynki, również prawie nagiej, wzbudziło we mnie wstrząs masakryczny i skończę w szpitalu jeśli tak dalej pójdzie.
przeczytałeś/aś? = dodaj komentarz
Od autorki: więc tak, dziękuje, dziękuje, dziękuje. No i pewnie teraz jesteście zaskoczeni. Za co ona dziękuje? Więc tak, na całym blogu, na pięć rozdziałów (bez tego rozdziału) są dwa komentarze. Powinnam być smutna, jednak anonim który skomentował rozdział 3, no i Julie która skomentowała rozdział 5 sprawiły mi wielką radość. Nie były to długie komentarze, jednak byłam z nich taka szczęśliwa, wręcz dumna, że ktoś a jednak to czyta. I dziękuje tym 2 osobom, że podjęły ryzyko i napisały choć jeden komentarz. To dla mnie naprawdę ważne, bo będę wiedziała, że nie piszę tego dla siebie, tylko dla kogoś. I dodając nowy rozdział, mogę sprawić by na kogoś twarzy pojawił się uśmiech. Ja nie chcę komentarzy, by pokazywać jaki to swag bo mam kilka komentarzy. Chcę wiedzieć czy wam się on podobał, czy chcecie więcej, czy coś wam się nie podoba. To dla mnie ważne, dlatego proszę by pod tym rozdziałem, każdy czytelnik zostawił chociaż jeden komentarz, z chociażby "Czytam". Będę wtedy wiedziała, dla kogo piszę te rozdziały i na pewno będą się one pojawiać szybciej i będą o wiele lepsze bo z motywacją, którą wy mi dajecie. No i mam nadzieję, że wytrwaliście do końca i przeczytaliście tą notkę. Jak wrażenia? :>
Noo mam nadzieje , że roździał pojawi się szybciuttko.. :D /Mii
OdpowiedzUsuńNikt nie czyta ? Dziewczyno masz powyżej 600 wejść!
OdpowiedzUsuńOj, tyle wejść bo na tym blogu było kiedyś inne opowiadanie, ale je zawiesiłam i usunęłam bloga. Później go przywróciłam i zaczęłam pisać nowe opowiadanie, no i dziękuje za trzy komentarze moje dziubki! :D
UsuńŚwietny!!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
OdpowiedzUsuń